Miesiąc...
A jutro walentynki czyli Dzień Żałoby Narodowej. Kolejny 14 lutego, który przesiedzę w domu, sama i będę wyyyyć (do księżyca). "Jakie życie jest dupiate"... Jakoś to będzie. W końcu wyrosłam z łez.
A tak po za tym to znów zaczęła się szkoła i trzaba się wziąść do roboty. A ja chciałabym zobaczyć swoją minę jak rano mi budzik dzisiaj zadzwonił. Takiego zdziwienia to dawno nie przeżyłam.
"Nie lubię czekać, tęsknić też
To z miłości, przecież wiesz
Nie lubię o nic prosić się
Jestem dumna, przecież wiesz
Nie lubię tez niczyją być
To takie smutne, przecież wiesz
Jeszcze nie Twoja, nie Jego już
Zawieszona czekam tu..."
Poprzednią notke możnaby było odnieść też do innej osoby. Ale nikt nie musi wiedzieć jakiej. Ważne, że ja wiem. Choć teraz to już nie powinno być prawdą. Ale dalej jest... A teraz... Odejde z wysoko uniesioną głową. Wyrosłam już z łez. Wczorajszą wiadomość przyjęłam ze spokojem jakiego bym się po sobie nie spodziewała. Czyżbym nauczyła się wreszcie godności?
W zasadzie tylko tyle: Zawsze masz mnie... Pamiętaj A***! Kocham Cie:*:*
No skoro minęło już ponad pół tygodnia ferii, więc trzeba by coś napisać. W zasadzie siedzę w domu. Byłam u Marty, ale po za tym to nic ciekawego... Mam nadzieje, że coś się ruszy... Jest jakaś impreza? Niech mnie stąd ktoś zabierze... A jeszcze Maciek powiedział mi że był w górach i znowu jedzie... Ja też chce... Czemu ja w góry jechać nie moge? To przynajmniej załatwcie jakąś impreze.. jakieś wypadziki gdzieś... Ja nie chce się nudzić!! Buziaczki:*